sobota, 31 marca 2012

Zalety odżywek bez spłukiwania



Kilka miesięcy temu zaczęłam stosować odżywki bez spłukiwania, żeby zobaczyć, czy dają jakieś efekty. Wcześniej tego nie robiłam, bo uważałam że wzmagają przetłuszczanie. To niestety prawda, ale zalet mają o wiele więcej niż wad, więc im wybaczam, tym bardziej że włosy myję codziennie.

Taką odżywkę nakładamy po myciu włosów i zastosowaniu odżywki do spłukiwania, albo bezpośrednio po myciu bez odżywki do spłukiwania. Ja wybrałam pierwszą opcję, ponieważ moje włosy puszą się straszliwie i potrzebują sporo dociążenia. Można stosować także na same końcówki – unikniemy szybszego przetłuszczania.

Kręconowłose dodatkowo mogą je stosować na suche pukle, by je ujarzmić i poprawić skręt.

MOJA ULUBIONA ODŻYWKA B/S:

Źródło: http://dermasoft.pl/kosmetyki-do-wlosow/3769-joanna-naturia-odywka-bez-spukiwania-miod-i-cytryna.html


 Zalety odżywek b/s:
  1. Dociążają zbyt lekkie „piórka”/końcówki, są korzystne zwłaszcza przy suchych końcach, eliminują ich puszenie
  2. Fundują sporą dawkę nawilżenia
  3. Włoski ładniej się układają i pięknie lśnią
  4. Łatwiej je rozczesać zwłaszcza jeśli robimy to na mokro – takie odżywki zabezpieczają przed uszkodzeniami włosa podczas czesania
  5. Włosy są bardziej miękkie, śliskie, elastyczne
  6. Takie odżywki chronią nasze włosy przed działaniem wilgoci – zapobiegają niepożądanemu skręcaniu się i wywijaniu w różne strony


Lubicie odżywki b/s? Stosujecie je?

piątek, 30 marca 2012

Bingo: masło shea i pięć alg

Miesiąc temu zrobiłam swoje pierwsze zakupy w sklepie internetowym BingoSpa, możecie je zobaczyć tutaj. Zaczęłam od testowania maski masło shea i pięć alg. Miałam trochę czasu, żeby wyrobić sobie o niej opinię, więc zapraszam do zapoznania się nią :)



Maska BingoSpa do włosów zawiera masło Shea (karite) i botaniczny kompleks pięciu alg: Ascophyllum, Spiruliny, Laminarii, Morszczynu i Nori.

Masło Shea charakteryzuje się wysoka zawartością kwasów tłuszczowych (oleinowy, stearynowy, linoleinowy) oraz znaczną ilością frakcji niezmydlających się co stanowi o wysokiej wartości masła Shea jako czynnika nawilżającego i podtrzymujacego elastyczność wlosów. Regeneruje włókno włosa, odbudowuje ich strukturę od cebulek po same końce i wygładza ich powierzchnie, nadając im niezwykły połysk.

Algi morskie dzięki zawartym w nich solom mineralnym, z których najważniejszą jest jod, wzmagają metabolizm i wzrost wymiany osmotycznej, co powoduje eliminację nadmiaru wody z tkanek oraz redukcję złogów tłuszczowych. Składniki organiczne - kwas alginowy, fukoidyna i laminaryna - zwiększają elastyczność skóry i działają przeciwzapalnie.

Duża zawartość masła Shea powoduje, że maska jest rzadsza niż inne maski BingoSpa. Może nawet tworzyć układ woda-krem. Przed użyciem można zamieszać. Im więcej naturalnych składników tym trudniej o uzyskanie stabilnej konsystencji, im więcej chemii tym łatwiej o stabilną gęstość.

Sposób użycia: maskę BingoSpa dokładnie rozprowadzić na całej długości włosów oraz wmasować w skórę głowy, pozostawić na 5-10 min., a następnie dokładnie spłukać.

Zaleca się stosowanie maski BingoSpa przez okres 5-6 tygodni, po 2 nałożenia maseczki tygodniowo.

Pojemność 500 ml
Źródło: http://www.bingospa.eu/pl/p/Maska-do-wlosow-z-maslem-Shea-i-piecioma-algami-BingoSpa/73

Cena: 12 zł


Jeśli chodzi o "rzadką konsystencję", o której wspomina producent, to ja się z tym nie zgadzam! Maska jest dość gęsta, treściwa i absolutnie nie spływa z włosów, nawet gdzy nałożymy większą ilość.


Stosowałam ją miesiąc co drugi, trzeci dzień - naprzemiennie z innymi maskami i odżywkami (moje włosy lubią różnorodność). Najczęściej nakładałam po myciu na 10 minut i spłukiwałam. Czasami zostawiałam pod czepkiem na 30-40 minut, zdarzało się, że ją tuningowałam dodając kilka kropli kwasu hialuronowego, soku z aloesu, D-panthenolu lub spiruliny.

Maska jest naprawdę wydajna. Lubię nakładać dość spore ilości takich specyfików, mimo to po miesiącu zostało mi jeszcze 3/4 opakowania. Zapach przyjemny, niedrażniący, dość długo utrzymywał się na moich włosach - rano umyłam głowę, a włosy do wieczora pachniały maską :)

Działanie ma naprawdę świetne! Dogłębnie nawilża, lekko dociąża suche końcówki, jednocześnie nie wzmaga przetłuszczania, zostawiając czuprynę puszystą :) Łatwo się nakłada, jest śliska i włoski też pozostawia śliskie, dzięki czemu łatwo się rozczesują nawet na mokro. Fajnie się układają po wyschnięciu :) Super do włosów falowanych i loków - sprężystość i elastyczność gwarantowana :) Nadaje piękny połysk (chociaż ja jeszcze wspomagam się płukanką z cytryny)  oraz niesamowitą gładkość. Włoski takie w sam raz do miziania przez ukochanego :D Bardzo się z nią polubiłyśmy i pewnie jeszcze nie raz zagości w mojej łazience.

Wady? Zdecydowanie dostępność. Trochę się jej naszukałam w stacjonarnych sklepach, ale nie znalazłam :/ Zamówiłam wię przez internet w sklepie www.bingospa.eu. Widziałam też na allegro, ale tam były droższe.

Miałyście tą maskę? Co o niej myślicie? A może jescze nie miałyście okazji i Was przekonałam? :)


niedziela, 25 marca 2012

Olej Khadi - recenzja

http://www.helfy.pl/olejek-stymulujacy-porost-wlosow-zatrzymuje-wypadanie#prod_tabs



Wiele osób dotknął problem wypadania włosów. Dla nich firma Khadi przygotowała niezwykle skuteczne rozwiązanie - ziołowy Olejek Stymulujący Wzrost Włosów. Olejek przyspiesza porost włosów i zapobiega ich utracie. Jest wykonany z najlepszych naturalnych ziołowych składników.
Wykonany na bazie oleju sezamowego, kokosowego i rycynowego.
Olej sezamowy wnika w głąb włosa, odżywiając go od cebulek aż po końce.
Olej kokosowy odżywia włosy.
Olej rycynowy przyspiesza wzrost włosów.
Amla nadaje włosom blask, wzmacnia, ochrania przed infekcjami skóry, usuwa łupież, przyśpiesza wzrost, zapobiega przedwcz
esnemu siwieniu i wypadaniu.
Bala wzmacnia włosy oraz nadaje im witalność.
Olej z wyciągiem z rozmarynu posiada silne właściwości odkażające, zapobiega powstawaniu infekcji skóry głowy oraz powstawaniu łupieżu.
Bhringaraj działa odżywczo na skórę głowy. Zapobiega wypadaniu włosów, łysieniu i siwieniu włosów oraz rozdwajaniu się końcówek. Sprawia, że włosy są miękkie oraz podatne na układanie
Brahmi nadaje sprężystość
Olej z nasion marchwi odżywia włosy.

WŁAŚCIWOŚCI:
wzmacnia i odżywia włosy
zapobiega wypadaniu włosów
stymuluje ich szybszy wzrost
zapobiega przedwczesnemu siwieniu

Źródło: www.helfy.pl

Sposób użycia: Nakładałam na skalp i całe włosy masując skórę opuszkami palców. Zostawiałam na całą noc, rano myłam głowę delikatnym szamponem. Stosowałam co 2, 3 dzień.

Opis producenta jest bardzo obiecujący i skusił mnie, tak jak pozytywne opinie dziewczyn na blogach i helfach. Mój problem polegał na tym, że włosy rosły 1,5 na miesiąc, zdecydowanie zbyt wolno! Poza tym wypadały garściami :( 

Zapach:
Dla mnie cudowny! Wyczuwam nutę rozmarynu i innych niezidentyfikowanych ziół. Działał kojąco na bóle głowy, miał moc aromaterapii :) Chociaż pewnie nie wszystkim się podoba, ja lubię ziołowe zapachy.

Konsystencja i wydajność:


Dosyć rzadka, dzięki czemu olej jest łatwy w aplikacji i staje się wydajny. Sunie po włosach gładko i bezproblemowo. Oczywiście wszystko zależy, w jakim stopniu jesteśmy oszczędni. Ale myślę, że butelka 210 ml powinna spokojnie wystarczyć na 2, 3 miesiące.

Opakowanie:
Plastikowa, przezroczysta bulelka zamykana na zatrzask wyposażona w korek idealnie dozujący odpowiednią ilość oleju. Nie zdarzyło mi się, że wylałam więcej, niż zamierzałam :)

Zmywanie:
Bezproblemowe. Jeśli ktoś myje włosy odżywką, zmyje nią także ten olej. Ja wolę delikatne szampony bez sls i sles, jedno mycie i olej całkowicie znika.

Dostępność:
Allegro, helfy i różniaste sklepy internetowe.

Działanie:
Najmniej przyjemna część mojej recenzji... Bardzo się zawiodłam na tym oleju. Czekałam długo z recenzją mając nadzieję, że coś się zmieni w jego działaniu, ale butelka sięga dna, więc w końcu się zdecydowałam. Niewątpliwą zaletą jest to, że włoski są miękkie, nawilżone, łatwo się układają. I to by było na tyle, jeśli chodzi o zalety. Olej nie wpłynął na porost moich włosów - 1,5 cm na miesiąc :( Nie powstrzymał też wypadania, przeciwnie, jeszcze bardziej nasilił ten proces. Zaczynam podejrzewać, że w ogóle jakiekolwiek oleje nałożone na skalp  powodują u mnie wypadanie. Podsumowując, olej oceniłabym neutralnie, gdyby nie jesgo wyskoka cena. Na mojej głowie się nie sprawdził, nie ma szans, żebym kupiła go ponownie. Zwątpiłam już, że cokolwiek rozwiąże moje problemy z włosami.


Miałyście ten olej? Jak go oceniacie?

czwartek, 22 marca 2012

Zielone cudo - spirulina

Podczas moich pierwszych zakupów w sklepie www.zrobsobiekrem.pl weszłam w zakładkę "bestsellery", w której zauważyłam spirulinę. Zainteresowały mnie same pozytywne komentarze na jej temat, możecie je zobaczyć tu. Wtedy nie kupiłam tego proszku, ale myśl o nim nie dawała mi spokoju ;) W końcu złożyłam zamówienie na allegro na kilka półproduktów, w tym spirulinę. Stosuję ją już kilka tygodni i chcę się z Wami podzielić swoją opinią o niej :)

Źródło: http://www.zrobsobiekrem.pl/pl/p/Algi-morskie-spirulina/33

Spirulina - Spirulina Platensis to zielono-niebieska mikroalga, posiadająca formę spirali. Jest najbardziej niezwykłą rośliną odżywczą, jaka została odkryta przez człowieka. Do dnia dzisiejszego nie znaleziono na naszym globie żadnego organizmu, żadnej rośliny, ani też żadnego środka kosmetycznego, który zawierałby tak bogatą kombinację naturalnych, łatwo przyswajalnych i bezpiecznych dla człowieka substancji odżywczych.

Jest bogatym źródłem
- protein,
- witamin B12, A, E.
- aminokwasów
- kwasów tłuszczowych: kwas gamma-linolenowy (GLA)
- minerałów potas, wapń, magnez, cynk, selen, fosfor,
- kompleksów cukrowych
- enzymów.
Żródło: http://www.zrobsobiekrem.pl/pl/p/Algi-morskie-spirulina/33

Producent mojego glonka proponuje następujące sposoby użycia:
1. Jedną łyżeczkę spiruliny wymieszać z jedną łyżeczką jogurtu naturalnego oraz dwiema łyżeczkami wody mineralnej. Nałożyć na twarz i zmyć po 15 minutach.
Przepis jest przyzwoity. Po takiej mieszance moja cera jest idealnie gładka, świetnie oczyszczona i co najważniejsze - wypryski goją się i znikają w błyskawicznym tempie!
2. Dwie łyżeczki spiruliny zmieszać z dwiema łyżeczkami wody mineralnej. Nałożyć na twarz, zmyć po 20 minutach.
Tu już trochę gorzej. Moja skóra zareagowała przesuszeniem i zaczerwienieniem, trochę mnie też swędziała. To doświadczenie zainspirowało mnie do eksperymentów z algami:)

Moje propozycje:
1. Twarz
a) Dwie łyżeczki spiruliny mieszamy z dwiema łyżeczkami soku z aloesu i dwiema kroplami D-panthenolu, można dodać odrobinę jogurtu naturalnego - nakładamy na twarz, zmywamy po 20 minutach - cera nawilżona, wygładzona, oczyszczona, zagojona :)))


b)  Dwie łyżeczki spiruliny mieszamy z dwiema łyżeczkami wody mineralnej, dwiema kroplami D-phantenolu, dwiema kwasu hialuronowego i odrobiną jogurtu naturalnego -  nakładamy na twarz, zmywamy po 20 minutach - efekt podobny do tego z wariantu a).

c) Po jednej łyżeczce spiruliny i zielonej glinki zmieszać z dwiema łyżeczkami soku z aloesu i dwiema kroplami kwasu hialuronowego - nałożyć na twarz i zmyć po 20 minutach - jest to opcja dla cery szczególnie problematycznej i trądzikowej, u mnie sprawdziła się rewelacyjnie ;)


2. Włosy
Płaską łyżeczkę spiruliny dokładnie mieszamy z porcją maski, nakładamy na włosy i skalp, zakładamy czepek i ręcznik, straszymy tak ludzi przez 40 - 60 minut i spłukujemy wodą. Efekt? Włoski niesamowicie wygładzone, puszyste i nawilżone :) Uwielbiam spirulinę!!!

Wady? Hmm zmieszana tylko z wodą może podrażniać, dlatego warto dodawać półprodukty nawilżające. Kolejną wadą jest zapach: pokarmu dla rybek. Ale to zbyt mały pikuś, żeby mnie zniechęcić :) Polecam wypróbować, może dla którejś z Was także okaże się cudem.

Na koniec moje zdjęcie podczas domowego spa :)


Miałyście styczność ze spiruliną? Jakie są Wasze opinie? 


środa, 21 marca 2012

TAG: Muszę to mieć!


ZASADY TAGU:
1. Napisz kto Cię otagował i zamieść zasady.
2. Zamieść baner tagu i wymień 5 rzeczy, które znajdują się na Twojej liście kosmetycznych zakupów. Wymień rzeczy, które zamierzasz kupić bądź te, które chciałabyś mieć.
3. Staraj się myśleć kreatywnie i nie przepisywać odpowiedzi od innych.
4. Krótko wyjaśnij swój wybór. Możesz także wkleić zdjęcie każdego kosmetyku.
5. Zaproś do zabawy 5 lub więcej blogerek.


Otagowała mnie irrepleceable, dziękuję :)

Moja wish lista jest bardzo dłuuuga, ale ograniczę się do kosmetyków, które znajdują się na niej najwyżej ;)

1. Tanglee teezer. O tej szczotce słyszałam właściwie same ochy i achy, niewiele było neutralnych ocen, negatywnych w ogóle. Moje włosy, choć krótkie, bywają strasznie poplątane, a włosie dzika nie radzi sobie z nimi tak, jakbym tego chciała. Wiążę spore nadzieje z tym cudem i gdy tylko będę miała możliwość, zakupię :)

Źródło: http://www.made-in-china.com/showroom/tangleteezer/offer-detailgbExVeBFXHrk/Sell-Tangle-Teezer-Blue.html

2. Olej tamanu. Chyba już wspominałam, że moja cera jest zanieczyszczona i często pojawiają się na niej nieproszeni goście. Ten olej dedykowany jest szczególnie cerze trądzikowej. Chciałabym go wypróbować i sprawdzić, czy rzeczywiście czyni takie dobrodziejstwa, jak to jest napisane w komentarzach pod nim. Na pewno dodam go do koszyka przy następnym zamówieniu z zsk.

3. Olej Bhringraj. Chcę spróbować czegoś innego na włosy niż sam olej kokosowy. Mój wybór padł na olej Bhringraj. Ma bardzo bogaty skład, jest na bazie mojego ulubionego kokosa. Cena w miarę przystępna, więc czemu nie?

Źródło: http://www.shea.pl/?422,bhringraj-olejek-do-wlosow-100ml

4. Olej Sesa. Ciągle walczę z wypadaniem włosów. Niestrudzenie i zawzięcie. Być może Sesa spodoba się moim włosom i ograniczy ten niemiły proces? Jedyne co mnie w nim zniechęca to cena... Chyba jeszcze trochę poczekam z tym zakupem na jakiś bogatszy okres.

Źródło: http://www.shea.pl/?462,olejek-do-wlosow-sesa-90ml

5. Wcierka Kulpol. Jest bardzo tania, więc kupię ją, gdy tylko wykończę Jantar. Będzie to trzecia z kolei wcierka, którą zastosuję. Chciałabym, aby pomogła moim włosą rosnąć choć odrobinę szybciej...

Źródło: http://www.pl.all.biz/g53257/

6. Różowa szminka. Chodzi mi o taką w jasnym nasyconym odcieniu. Spodobał mi się efekt takich ust - w sam raz na wiosnę :) Jeszcze nie szukałam takowej, ale może Wy mi coś polecicie?

Źródło: http://www.papilot.pl/makijaz/16911/2/Pomysl-na-SLODKI-makijaz-Cukierkowa-SZMINKA-pasuje-i-blondynkom-i-brunetkom.html


Tym razem taguję wszystkie dziewczyny, które jeszcze tego tagu nie robiły :)


Jak Wam się podobają moje typy?



poniedziałek, 19 marca 2012

Pdsumowanie akcji "włosy rośnijcie szybciej"

15 lutego zaczęłam tę akcję z nadzieją, że moje włoski przyspieszą. Możecie o niej poczytać tu. Po trzech tygodniach ścięłam 10 cm, więc mogę podsumować jedynie ten czas. Przez te kilka tygodni przyrost wyniósł niecałe 2 cm, czyli tyle samo, co zwykle :( Widać moje włosy są oporne na przyspieszacze... Ale ja tak łatwo się nie poddaje, mam jeszcze trochę pomysłów do realizowania. Być może akurat nie trafiłam w potrzeby moich włosów ;) Wypróbuję inne specyfiki, inne zestawienie i zobaczymy. O tym już wkrótce.

Olej Khadi i odżywka Jantar to tematy na oddzielne wpisy. Poza tym cały czas ich używam, testuję i jak tylko będę gotowa wyrazić swoją opinię, na pewno o nich napiszę.

1. Drożdże - piłam je przez miesiąc. Dłużej nie dałam rady :/ I to nie ze względy na smak, który da się przeżyć, ale przez okropny wysyp bolących krost na mojej twarzy. Zawsze miałam problemy z trądzikiem, z którym ostatnio dość skutecznie walczyłam, dlatego ten efekt uboczny był dla mnie nie do zniesienia. Wypryski na dodatek były oporne na wszelkie specyfiki, które miały je zmniejszyć. Masakra :( Piłam pół kostki dziennie, rozpuszczałam w połowie szklanki wrzątku, mieszałam, po ostygnięciu dodawałam łyżeczkę miodu i gotowe. Najlepsze były drożdże babuni - dostępne w Biedronce i Tesco - całkowicie się rozpuszczały nie tworząc obrzydliwych grudek. Już raczej do nich nie wrócę, zarówno ze względu na zerowy wpływ na moje włosy, jak i wysyp na twarzy.

2. Skrzypokrzywa - piłam (i piję nadal) 2 kubki dziennie. Po jednej torebce skrzypu i pokrzywy zalewam wrzątkiem i parzę 10 minut. Nie mogę się zmusić do kupienia ziół sypanych do gotowania. Słyszałam, że w tej formie są skuteczniejsze, gdyż w wysokiej temperaturze uwalnia się krzemionka. Możliwe, ale póki co zostanę  przy torebkach. Nie zauważyłam wpływu herbartki na moje włosy, ale być może piję ją zbyt krótko. Ma przyjemny smak, więc nie ma problemu, mogę ją stosować jeszcze długo :) 

Piłyście drożdże i skrzypokrzywę? Co o nich myślicie?

sobota, 17 marca 2012

Bezsilikonowe zabezpieczanie końcówek

Końcówki włosów są najbardziej narażone na zniszczenia, dlatego należy je odpowiednio zabezpieczać bez względu na to, czy stosujemy pięlęgnacje silikonową, czy też nie. Unikanie silikonów wcale nie oznacza, że mamy z tego rezygnować. No, chyba, że chcemy aby końce naszych włosów wyglądały tak:

Źródło: http://www.zuzann.pl/Porady%20Fryzjerskie.htm

Poniżej znajdują się moje sprawdzone sposoby bezsilikonowego zabezpieczania końcówek. 

1. Olej kokosowy - chyba najbardziej popularny olej do stosowania na włosy. Jest stosunkowo nietłusty, wnika we włosy, minimalną ilość bez obaw możemy wmasować w końcówki po myciu włosów. Najlepiej w suche lub lekko wilgotne włoski. Trzeba jednak uważać, żeby nie przesadzić, no chyba że chcemy straszyć ludzi tłustymi włosami ;) Podobnie jak olej kokosowy działa masło babassu, masło shea, olej palmowy.

Źródło: http://www.ecospa.pl/olej-kokosowy-kopry-p-71.html

2. Olej z pestek śliwki - doskonale nawilża i natłuszcza. Po jego użyciu końce jakby mniej się puszą, polecam szczególnie zakręconym :) Jego używamy jeszcze mniej niż oleju kokosowego, gdyż jest bardziej tłusty. Za to jak pachnie! :) Słodkim marcepanem :) Swój kupiłam na stronie zsk, 7 zł za 15 ml. 

Źródło: http://www.zrobsobiekrem.pl/pl/p/Olej-z-pestek-sliwki-NATURALNY/162


3. Babydream fur Mama, Brustwarzensalbe - maść do pięlęgnacji brodawek sutkowych.



Skład: Lanolin, Helianthus Annuus Seed Oil / Unsaponifiables, Simmondsia Chinensis Seed Oil, Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Prunus Armeniaca Kernel Oil, Tocopherol.
Cena ok. 10 zł/30ml
Obecnie w promocji za 4 zł

Jest bardzo tłusta, gdyż składa się głównie z naturalnych olejków. Odrobina wmasowana w suche końcówki natłuszcza je, zmniejsza puszenie i chroni przed uszkodzeniami i złymi warunkami atmosferycznymi. Baaardzo wydajna :)

4. Każdy inny olej, który wpadnie nam w ręce. Możemy pokombinować i sprawdzić, który nasze włoski lubią najbardziej :) Jednak nie polecam: rycynowego, oliwy z oliwek, lnianego, z pestek winogron. Moje włosy były po nich obciążone, mimo że nałożyłam minimalną ilość. Trudno się układały, smętnie wisiały :( 

5. Mój ulubiony sposób zostawiłam sobie na koniec :) W proporcji 1:1 mieszam ze sobą kwas hialuronowy w płynie (1,5 %) z olejem z pestek śliwki. Potrząsam kilka razy i taką miksturę wmasowuję w końcówki po myciu. Włoski stają się błyszczące, nawilżone i zdyscyplinowane. Nie puszą się wcale :) Zauważyłam, że rozdwajanie też jest mniejsze. Moim włoskom podoba się taka pielęgnacja, więc póki co nie będę szukać niczego innego.


Wolicie sera, czy bezsilikonowe sposoby zabezpieczania końcówek? Stosowałyście któryś z powyższych?

środa, 14 marca 2012

Serum silikonowe - tak czy nie?

Jak działają silikony?
Silikony tworzą na skórze szczelną, cieniutką, bezbarwna powłokę, która zapobiega wysychaniu naskórka, a także chroni ją przed czynnikami zewnętrznymi. Powoduje powstawanie efektu gładkich i zdrowo wyglądających włosów, dzięki czemu są lśniące i łatwo się rozczesują. Mają działanie niekomedogenne – nie zatykają porów skóry, umożliwiają jej swobodne oddychanie. Silikony występują w 45% kosmetyków dostępnych na rynku.
Źródło: http://kosmetykowo.eu/?p=463

Przykładem wysokoskoncentrowanych silikonów jest serum na końcówki. Produkt posiada tyle samo zwolenników, co przeciwników. Dlaczego? Po pierwsze silikony świetnie działają na włosy suche, zniszczone - poprawiają ich wygląd do następnego mycia. Poza tym zabezpieczają końce przed uszkodzeniami mechanicznymi, złymi warunkami atmosferycznymi, ciepłem suszarki, prostownicy, lokówki. Po użyciu serum nawet najbardziej poplątane włosy rozczeszemy z łatwością, nie wyrywając całej garści. Zyskamy także piękny blask.

Stosując produkty z silikonami musimy pamiętać o kilku rzeczach. NIE NAPRAWIĄ NAM USZKODZONYCH KOŃCÓWEK, a jedynie sprawią, że włos będzie wyglądał na zdrowszy aż do następnego mycia. Silikony nie odżywiają włosów,  a jedynie chronią przed uszkodzeniami. I najważniejsze: stosując tego typu preparaty musimy pamiętać o regularnym zmywaniu ich szamponem z detergentem (sls, sles), w przeciwnym wypadku nawarstwią się na naszych włosach powodując ich osłabienie, przeciążenie, wypadanie, nadmierne przetłuszczanie. Silikony same w sobie nie są złe, trzeba tylko umiejętnie je stosować.

Takie serum nakładamy na suche lub wilgotne włosy w ilości ziarna fasoli na średniej długości włosy. Stosujemy od połowy włosów, lub na same końce - nigdy na skalp!

Jestem zwolenniczką bezsilikonowej pielęgnacji i odkąd ścięłam włosy - nie używam nawet takiego serum. Jednak gdy moje włoski były dłuższe, suche i bardziej narażone na uszkodzenia czynnikami zewnętrznymi, serum było nieodłącznym elementem mojej pielęgnacji. W czasach, gdy wierzyłam w magiczne właściwości tego produktu przetestowałam wiele różnych serów, napiszę kilka słów o każdym z nich. Nie będę pisała składów, gdyż to bez sensu - wszystkie składają się głównie z silikonów.

1. Jedwab, Biosilk

Najgorsze serum, jakie miałam okazję używać. Miało uelastyczniać i wygładzać włosy, a w efekcie strasznie je wysuszyło :( Do tego puszyły się i dziwnie wywijały.Do zakupu zachęciła mnie mała, poręczna buteleczka i niska cena (na promocji 5 zł/15 ml). Niewątpliwym plusem jest przyjemny zapach i śliska konsystencja. Moja ocena 1/5


2. Jedwab, Chi


Moje wspomnienia związane z tym produktem są pozytywne. Posiada, podobnie jak Biosilk, poręczne, łatwe w użyciu opakowanie, które mieści się do kosmetyczki. Mimo to, jest bardzo wydajne, wystarcza na długie tygodnie. Zapach przyjemny, dość mocny, konsystencja gęsta, śliska - dzięki temu jest takie wydajne. Włosy po jego użyciu pięknie lśnią, są miękkie, łatwo się układają, końce mniej rozdwajają. Cena ok. 7 zł/ 15 ml. Moja ocena 5/5.

3. Serum na zniszczone końcówki, Avon

Według producenta serum ma skleić rozdwojone końce i chronić te zdrowe przed uszkodzeniami.  Oczywiście nic takiego się nie dzieje, niszczonych włosów nie da się naprawić. Jednak serum na moich włosach spisało się całkiem przyzwoicie. Rzeczywiście chroniło je przed zniszczeniem, wygładzało, nabłyszczało. Konsystencja trochę za rzadka jak dla mnie, a zapach przyjemny. Wielki plus za pompkę, która ułatwia wydobycie produktu. Serum baaardzo wydajne, buleleczka wystarcza na miesiące. Cena ok. 20 zł/30 ml. Moja ocena 4/5.

4. Jedwab do włosów, Joanna

Przyznam szczerze, że trochę się na nim zawiodłam. Dziwnie rzadkie, mało śliskie - mało wydajne, trzeba dużo nakładać, żeby osiągnąć jako taki efekt. Nie zauważyłam, żeby chroniło przed uszkodzeniami. Słabo wygładza, nie nabłyszcza. Kupiłam je na szybko i to nie była dobra decyzja. Plus za pompkę.  Cena ok. 16 zł/30 ml. Moja ocena 3/5.

5. Fluid na rozdwojone końcówki, Nivea diamond gloss

Pięknie pachnie, śliski i łatwo go wydobyć za sprawą pompki. Jednak na tym kończą się jego zalety. Podobnie jak poprzednik, nie nabłyszcza, zdecydowanie za mało wygładza, niezbyt chroni przez uszkodzeniami. Poza tym mało wydajny. Plus za długo utrzymujący się zapach świeżych włosów. Cena ok. 17 zł/30 ml. Moja ocena 3/5.

6. Eliksir z olejkiem pielęgnacyjnym, Gliss kur


Mój kwc w kategorii tego typu preparatów! Po pierwsze konsystencja - gęsta, śliska, przez co produkt jest baaardzo wydajny - butelka wystarczyła mi na ponad 4 miesiące! Po drugie działanie - włoski są super wygładzone, miękkie i jedwabiste w dotyku, poza tym rozdwojonych kńców nie przybyło. Sprawdza się przed suszeniem włosków suszarką - chroni przed gorącym powietrzem. Ułatwia rozczesywanie i przepięknie pachnie. Jedynym minusem może być cena 30zł ale za 75ml. Moja ocena 5/5.

7. Serum wzmacniające A+E, Biovax


Nigdy nie miałam pełnowymiarowego produktu, używałam próbek dołączonych do każdej maski tej firmy. Moje odczucia są bardzo pozytywne, szczególnie ujął mnie niesamowity zapach :) Konsystencja wręcz idealna, odpowiednio śliska i gęsta. Produkt bardzo wydajny, wystarczy odrobinka na jedno użycie. Włoski po nim są megabłyszczące, mękkie, lepiej się układają, takie "do miziania" ;) Opakowanie wyposażone w pompkę, która lubię, jednak nie miałam okazji jej sprawdzić w tym przypadku. Cena ok. 10 zł/15 ml.  Całkiem prawdopodobne, że kiedyś kupię ten produkt. Moja ocena 5/5.


Co myślicie o tego typu produktach? Używacie?



niedziela, 11 marca 2012

Marcowe włosy

Odkąd pamiętem każda moja wizyta u fryzjera kończyła się wycieniowanymi włosami. Nigdy mi to nie odpowiadało, moje fale źle się układają, gdy są wycieniowane, a końcówki puszą i wywijają we wszystkie strony świata. Do niedawna moja fryzura prezentowała się tak:


Czerwonymi kreskami zaznaczyłam 3 długości moich włosów. Sami przyznacie, że nie wyglądało to najlepiej. Tydzień temu postanowiłam, że będę stopniowo wyrównywać włosy przycinając je po 3 cm miesięcznie. Wręczyłam nożyczki fryzjerskie swojemu TŻ i na wszelki wypadek pokazałam na centymetrze krawieckim ile to jest 3 cm. Trochę się obawiał, ale dzielnie podjął się tego zadania. Kiedy skończył, a ja spojrzałam w lustro - trochę się przeraziłam. Zamiast obiecanych 3 cm obciął 10... Na początku byłam zła i chciało mi się płakać, ale jak to mówią, nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Dużym plusem jest to, że pozbyłam się większości rozdwojonych/połamanych końcówek, linia włosów właściwie się wyrównała (z przodu nadal są krótsze o jakieś 1,5 cm). Włoski są bardziej sprężyste no i teraz mniej kosmetyków na nie schodzi ;) Ogólnie jestem zadowolona, teraz tylko muszę uzbroić się w cierpliwość i czekać aż odrosną. Zaczęłam je wiązać, aby zmniejszyć tarcie, na dzień w koński ogon, na noc w dobieranego warkocza.

Obecnie moja fryzura bez żadnych środków do stylizacji wygląda tak:



Co jaki czas podcinacie końcówki?

czwartek, 8 marca 2012

Mocniejszy dzienny makijaż

Obiecałam Wam wstawić zdjęcia swojego makijażu wykonanego za pomocą palety Sleeka Oh So Special. Dzisiaj udało mi się zrobić tako takie zdjęcia (bez flesza), więc możecie ocenić jak to wygląda. Samo zrobienie makijażu zajęło mi dużo czasu (prawie godzinę), gdyż nie jestem wprawiona w nakładaniu cieni. Na co dzień cenię sobie minimalizm - wystarcza mi podkład, czarna kreska nad linią górnych rzęs oraz tusz. Rano zazwyczaj mam czas tylko na to. Ale w dniu takim jak dzisiejszy, mogłam trochę zaszaleć :) Oto efekty:


Gwiazdką zaznaczyłam cienie, których użyłam:
Źródło: http://www.okazje.info.pl/zu/zdrowie-i-uroda/sleek-makeup-i-divine-paleta-12-cieni-oh-so-special.html


Pozostałe użyte kosmetyki:
- tusz do rzęs Max Factor False Lash Effect
- baza pod cienie Joko Virtual
- korektor do brwi czarny Delia

Korzystając z okazji pochwalę się, że dzisiaj dostałam kwiatki od trzech mężczyzn: TŻ, "teścia" oraz "szwagra". Do kolekcji przybyły mi 2 storczyki, które uwielbiam :) W sumie mam ich już 5: 2 fioletowe, różowego, białego i żółtego. Prawdziwi dżentelmeni wiedzą co zrobić, żeby kobieta poczuła się wyjątkowa :)




Co myślicie o moim makijażu? Czym Was dzisiaj zaskoczyli Wasi mężczyźni?

środa, 7 marca 2012

Kolejne farbowanie

Kolor orzechowy brąz nie gościł na moich włosach zbyt długo, wypłukał się po 2 tygodniach. A szkoda :( Zauważyłam, że kolor szybko wymywa się, gdy nakładam na włosy maskę i przykrywam folią. Przy spłukiwaniu leci brązowa woda... O moim pierwszym farbowaniu henną możecie poczytać tutaj. Kilka dni temu postanowiłam zużyć resztę proszku (ok. 1/3 opakowania). Tym razem zamiast z wodą, zmieszałam go z naparem z kawy oraz 3 łyżkami maski Bingo masło shea i pięć alg. Dzięki takiej mieszance papka nakładała się o niebo łatwiej ślizgając się po włosach. Dałam radę sama wszystko zrobić, nawet tył głowy. Włosy tradycyjnie przykryłam folią i spłukałam po 2 godzinach. Efekt uzyskałam bardzo podobny do poprzedniego:


Włoski zyskały piękny blask, stały się mocniejsze i wyglądają na zdrowsze. Mam tylko nadzieję, że tym razem kolor utrzyma się dłużej...  

Stosowałyście hennę? Po jakim czasie kolor Wam się wymywa?

wtorek, 6 marca 2012

2 tygodnie odchudzania - podsumowanie

Minęło już 2 tygodnie, więc pora na podsumowanie mojej kuracji wyszczuplającej :)
Moja obecna waga wynosi 62,8 - zrzuciłam równo 2 kg, więc jeszcze nie wskoczyłam na drugi poziom.
64,8 (BMI - 23,2) --> 62 (BMI - 22,2) --> 60 (BMI - 21,5) --> 58 (BMI - 20,8) --> 55 (BMI - 19,7)

Przez ostatnie 14 dni mój jadłospis wyglądał następująco:
śniadanie: owsianka na mleku z siemieniem lnianym/razowy chleb z pomidorami, kalarepą/jajka na twardo z warzywami
drugie śniadanie: jabłko/kawałek melona/jogurt naturalny
obiad: ryba gotowana na parze z warzywami i ryżem brązowym/kaszą jaglaną/ryba wędzona/naleśniki z mąki orkiszowej smażone bez tłuszczu
podwieczorek: najczęściej jakiś owoc/kanapka z pieczywa razowego
kolacja: sałatka warzywna
Do tego piłam herbatę zieloną, czerwoną, yerba mate i oczywiście wodę mineralną. Mam też trochę za uszami, bo mama przywiozła mi szarlotkę i karpatkę - konsumowałam po małym kawałku dziennie ;) Jak widać mimo słodkości i tak schudłam. Wniosek? Wszystko można jeść, ale z umiarem.

Dopełnieniem kuracji były ćwiczenia. Miałam ćwiczyć codziennie, ale nie zawsze był czas :( 

Źródło:http://www.sapphire-sport.com/katalog/magnetyczny-hula-hop-masazer-sapphire-80-kulek.html

Zostałam poproszona o napisanie swojej opinii na temat koła, które widzicie na powyższym zdjęciu. Początki były trudne, nie potrafiłam go utrzymać, a kulki boleśnie obijały się o moje ciało. Po kilku dniach nauczyłam się kołować, ale wyskoczyły mi na kościach (biodrach) czarne (!!!) siniaki, przez co wyglądałam jak ofiara przemocy domowej... Poczytałam trochę na ten temat na różnych forach internetowych i przekonałam się, że większość pań miała taki problem. Dzisiaj siniaków już nie widać, więc od jutra znowu rozpoczynam ćwiczenia z kołem. Idzie mi to coraz łatwiej i coraz dłużej utrzymuję je na talii. Tylko ubieram się dosyć grubo (w bluzę), bo to amortyzuje obijanie kulek o ciało. Oczywiście jest to tymczasowe, póki moja skóra się nie przyzwyczai ;) Co do efektów wyszczuplających jest za wcześnie na jakąkolwiek ocenę. Aha, jeżeli planujecie zakup takiego sprzętu upewnijcie się, że macie miejsce na ćwiczenia - średnica mojego koła wynosi 105 cm! 

Przez następne 14 dni postaram się jeszcze bardziej, zamierzam zupełnie wyeliminować słodycze i znaleźć czas na codzienne ćwiczenia.


Macie swoje sprawdzone sposoby na odchudzanie?

Zapraszam na rozdanie u Dusi, można zgarnąć ciekawe nagrody :)

poniedziałek, 5 marca 2012

Tag: 7 grzechów głównych

Zasady:
 1. Odpowiedz na 7 pytań.
 2. Utwórz osobny post na swoim blogu z informacją kto Cię otagował.
 3. Przekaż zabawę i zasady 5 innym blogerkom.

Otagowała mnie Weronika, dziękuję :) 

Źródło: http://www.snegdansk.pl/czytelnia/tajemnica.html

1. CHCIWOŚĆ: Najdroższy kosmetyk, jaki kupiłaś. Najtańszy kosmetyk, jaki posiadasz.
Najdroższy to podkład Revlon, jakoś nie mogę sobie przypomnieć nic droższego, ale niewykluczone, że taki kosmetyk był :) Najtańszy to lakier do paznokci no name z rynku za 1,50 zł ;)

2. GNIEW: Których kosmetyków nienawidzisz, a które uwielbiasz? Jaki kosmetyk był najtrudniejszy do zdobycia?
Nienawidzę chemicznych farb, które niszczą włosy i powodują ich wypadanie. Wolę odżywki koloryzujące w postaci henny wypłukujące się całkowicie i nie powodujące okropnych odrostów. Kocham kremy do rąk, bo bez  nich moje dłonie przypominają skorupę żółwia
:( Wybieram takie treściwe, które chronią delikatną skórę aż do następnego mycia rąk. Nie było kosmetyku, który był dla mnie trudny do zdobycia. Chociaż teraz przymierzam się do kupna kremu BB i zupełnie nie wiem, gdzie w Polsce mogę go dostać...

Źródło: http://lula.pl/lula/1,95647,7584620,Odnowa_dla_dloni.html


3. OBŻARSTWO: Jakie produkty kosmetyczne są według Ciebie najpyszniejsze?
Błyszczyki! :) I jeszcze smakowicie pachnące masła do ciała.

4. LENISTWO: Których produktów nie używasz z lenistwa?
Peelingów do ciała. Zwyczajnie nie lubię ścierać z siebie skóry (z wyjątkiem twarzy) ;)

Źródło: http://ibeauty.pl/artykuly,3,48,95,zasady-stosowania-peeling-jak-w-salonie


5. DUMA: Które kosmetyki dają Ci najwięcej pewności siebie?
Podkład+korektor i tusz do rzęs. Niestety moim odwiecznym problemem jest trądzik, źle się czuję z widocznymi krostkami, dlatego codziennie używam fluidu i korektora. Tusz jest dopełnieniem, żebym nie wyglądała jakbym dopiero wstała z łóżka :)

6. POŻĄDANIE: Jakie atrybuty uważasz za najatrakcyjniejsze u płci przeciwnej?
Szerokie ramiona, silne dłonie. A wewnętrznie: szczerość (przede wszystkim), poczucie humoru, inteligencja, wierność. Z kosmetycznego punktu widzenia: zapach - to on robi na mnie największe wrażenie.

7. ZAZDROŚĆ: Jakie kosmetyki najbardziej lubisz dostawać w formie prezentów?
Perfumy!!! Moja rodzina i znajomi doskonale wiedzą, jaki mam gust, więc nie obawiam się, że w niego nie trafią :) Poza tym błyszczyki - kocham wsystkie :) No i lakiery do paznokci - swego czasu mój TŻ kupował mi je dosyć często i zawsze mi się podobały. Nie pogardzam także kosmetykami pielęgnacyjnymi, takimi jak żele pod prysznic czy balsamy do ciała.

Źródło: http://perfumeria24.info/



Zgadzacie się z moimi typami?



To zabawy zapraszam:

sobota, 3 marca 2012

Całkiem przyjemna wcierka

Inter Fragrances, Seboradin, Lotion regenerujący z żeń-szeniem do włosów zniszczonych



Intensywnie regenerujący preparat, zawiera korzeń żeń-szenia, który pobudza włosy do odrostu, odżywiający energizujący, dotlenia skórę głowy i włosy. Działa regenerująco i tonizująco. Ekstrakt z czarnej rzodkwi wzmacnia włosy, stymuluje je do wzrostu, zapobiega wypadaniu, łamaniu się włosów. Olejek rycynowy nadaje gładkość, połysk na całej długości włosów. Stosowany systematycznie przez okres min. 2-3 tyg. sprawia że włosy są zregenerowane, odżywione, nawilżone, lśniące, miękkie. Preparat zawiera naturalne antyoksydanty zawarte w ekstraktach ziołowych. Testowany dermatologicznie, nie testowane na zwierzętach .

 Skład : Alcohol and Diethyl Phthalatate and Propylen Glycol, Aqua, PanaxGinseng Extract, Hypercium Perforatum Extract, Burdock Extract, Glycerin, Raphanus Nigra Extract, Parfum, Castor Oil, Coriander Oil.

Cena:  od 16 zł w większości aptek/200 ml

Lotion stosowałam codziennie przez okres ponad 2 miesięcy bez przerwy. Psikałam go na skalp po umyciu włosów i wykonywałam delikatny, kilkuminutowy masaż. Czasami używałam go też na całe włosy. Jest bardzo wygodny w użyciu ze względu na atomizer. Ma dosyć specyficzny zapach (co może odstraszać) typowy dla czarnej rzepy, który ulatnia się jednak bardzo szybko. Wydajność określiłabym jako średnią, butelka wystarczyła mi na 5 tygodni. 

Efekty: bardzo zależało mi na zmniejszeniu wypadania, jednak niczego takiego nie zauważyłam, niestety. Włoski wypadały tak samo, jak wcześniej. Za to wyrosło mi mnóstwo baby hair, szczególnie nad czołem i na zakolach :) W pierwszym miesiącu stosowania przyrost wyniósł 3 cm, co dla mnie było dużym sukcesem, w kolejnym tylko 2 cm. Dodam, że żadnych innych przyspieszaczy nie praktykowałam w tym czasie. Skapl bardzo dobrze tolerował tę wcierkę, stał się odżywiony, czysty, a włoski miękkie i błyszczące, końcówki nie rozdwajały się wcale. Przetłuszczanie w normie, nie zwiększyło się anie też nie zmniejszyło. Lotion oceniam bardzo dobrze, ale był to pierwszy preparat tego typu, który stosowałam (nie licząc Seborenu, który mnie podrażnił). Mam zamiar przetestować kilka innych wcierek, całkiem możliwe, że jeszcze kiedyś wrócę do Seboradinu, gdyż ma przyjemny skład i pozytywnie wpływa na moje włosy.


Stosowałyście Seboradin? Jakie są Wasze ulubione wcierki?

piątek, 2 marca 2012

Paleta Oh So Special

Dzisiaj przyszła zamówiona paleta Sleek Oh So Special. Bardzo się cieszę, gdyż długie tygodnie chorowałam na nią, ale miałam inne wydatki i nie mogłam sobie pozwolić na taki luksus ;) Kolory są dobrane w przemyślany sposób, fajnie się ze sobą komponują, można je ze sobą łączyć. Jasne sprawdzą się przy makijażu dziennym, ciemne przy wieczorowym. Podoba mi się, że w palecie znajdziemy cienie zarówno matowe, jak i perłowe, dzięki czemu możemy wyczarować ciekawe efekty. Rano od razu pomalowałam oczy z ich pomocą i się zachwyciłam. Owszem, słyszałam wiele pozytywnych opinii, ale nie sądziłam, że cienie są aż tak jedwabiste, kremowe, mocno napigmentowane. A jednak :) Pięknie wyglądają na powiece, w ogóle się nie obsypują, mam je od 5 godzin bez bazy i nadal świetnie przylegają do skóry, nie rolują się, nie kruszą. Aplikator też niczego sobie, długi, wygodny w użyciu, spokojnie można go wykorzystać. Chciałam dołączyć zdjęcie swojego makijażu, ale nie wychodzi mi ostre (kiepskie światło, średniej klasy aparat). Obiecuję, że wstawię kiedy tylko uda mi się zrobić lepsze :)

Źródło: http://cocolita.pl/oh_so_special.html



Macie którąś z palet Sleeka? Jak ją oceniacie?


Biorę udział w rozdaniu u ekocentryczki: http://ekocentryczka.blogspot.com/2012/02/rozdanie.html
Ciekawy blog, warto zajrzeć :)