Pisałam Wam wcześniej, że nie wszystkie punkty z mojej zakupowej listy udało mi się zrealizować. Dlatego też pojechałam do oddalonego centrum handlowego, żeby spokojnie wyhaczyć to, co zaplanowałam. Oczywiście wyszło tego więcej. :)
Miłą niespodziankę sprawił mi mój tż, który po powrocie z tygodniowego szkolenia wręczył mi moje ukochane perfumy. :D
Następnego dnia kupił mi eyeliner, o którym od dawna marzyłam, czyli Maybelline lasting drama. Do tej pory, jak na złość, w drogeriach był dostępny tylko kolor fioletowy. Wczoraj znalazł się i czarny. ;) Robi się nim piękne kreski, jest bardzo dobrze napigmentowany.
Do kupna podkładu Rimmel stay matte zachęciła mnie koleżanka, która zachwalała jego dobre krycie i naturalny wygląd. Wybrałam odcień 103 - true ivory. Dziś się nim pomalowałam, fajnie stopił się z cerą. Cena ok. 13 zł.
Wybrałam też dwie pomadki: Eveline long lasting w płynie (6 zł) oraz Rimmel Kate w sztyfcie (12 zł). Kierowałam się przede wszystkim trwałoścą. Zależy mi, żeby kosmetyk został na ustach zamiast osadzać się na aparacie...
Obie są w tonacji różowej. Nie pasują mi inne kolory.
A tak wyglądają na ustach. Rimmel Kate:
Eveline:
I jeszcze jeden zakup. Tym razem dokonany w Super Pharm. Upolowałam w promocji ampułki Radical przeciw wypadaniu włosów. Mam z tym straszny problem i próbuję wszystkiego, co wpadnie w moje ręce. Mam nadzieję, że Radical dobrze się spisze.
A teraz ban na zakupy kosmetyczne! Przez rok. :D
Miałyście może coś z tego?
Przyznajcie się, co ostatnio kupiłyście?