niedziela, 29 kwietnia 2012

Moja alternatywa dla żelu lnianego

Żel lniany, o którym możecie przeczytać tutaj był mi zawsze niezbędny do wyczarowania sprężystych, miękkich fal. Inaczej moje włosy były bezkształtną masą. Jednak taki wynalazek nie zawsze jest wygodny w przygotowaniu (dużo paprania z odcedzaniem), a zwłaszcza w przechowywaniu (trwałość tylko tydzień w lodówce). Zastanawiałam się jak tego glutka zabrać na jakiś wyjazd, wakacje? Trochę niewygodnie, zwłaszcza w upał. Zaczęłam więc szukać alternatywy dla samorobionego kosmetyku. Na początek trafiłam na żel wzmacniający z odżywką Joanny. I był to strzał w dziesiątkę! :)


Opis producenta: Żel to propozycja dla osób poszukujących ochronnego produktu do stylingu z pielęgnującą odżywką. Specjalnie dobrane składniki ułatwiają szybkie, łatwe i efektowne ułożenie włosów. Żel ten zawiera ekstrakty z czarnej rzepy i aloesu, filtr UV oraz zwiększoną zawartość kuleczek z witaminą E. Nadaje połysk i puszystość fryzurze, która jest lekko usztywniona i utrwalona, a włosy są mocniejsze i pełne życia. Miły zapach uprzyjemnia stosowanie preparatu. 
Cena: ok. 8 zł/150 g.

Spójrzmy na skład (można powiększyć zdjęcie):


Niestety, zawiera propylene glycol oraz alcohol denat., cóż nie można mieć wszystkiego.

Konsystencja:

Typowa dla żelu, ale nie klejąca! Kosmetyk jest gęsty i zwarty, nie spływa z włosów. Mimo to, wydajność wypada dość kiepsko. Musze nałożyć sporą ilość, żeby uzyskać swoją ulubioną fryzurę, przy mniejszej ilość fale nie chcą się uformować. Zapach delikatny, charakterystyczny dla czarnej rzepy. Nie utrzymuje się zbyt długo.

Moja opinia:
Żel nakładam na mokre włosy i ugniatam/harmonijkuję, jak w przypadku żelu lnianego. Zostawiam do całkowitego wyschnięcia nie dotykając przy tym włosów (inaczej fale się rozprostują). Po wyschnięciu moje włoski wyglądają tak:


Błyszczą jak szalone! :) Żel dodaje objętości, absolutnie nie skleja włosów, nie usztywnia, są po nim mięciutkie i fajnie nawilżone. Zero efektu przesuszenia. Nie wzmaga przetłuszczania ani wypadania (do u mnie dość często się zdarza). Kosmetyk idealnie sprawdził się na moich puszących się włoskach, zdyscyplinował je w bardzo naturalny sposób - w ogóle nie widać, że coś stosowałam. Dla porównania, możecie zobaczyć, jak wyglądają moje kudełki bez stylizacji:


Coś mi się wydaje, że żel Joanny na stałe zagości w mojej łazience. Stosuję go zamiennie z żelem lnianym,  bo jak by nie patrzeć jest bardziej naturalny od nawet najlepszego kupnego. 

Co o nim myślicie? Miałyście?


sobota, 28 kwietnia 2012

Tag: 11 pytań



Zasady:
1. Po przeczytaniu 11 pytań zadanych przez Tagera ,odpowiadamy na wszystkie na swoim blogu.
2. Następnie wybierasz 11 osób,które tagujesz i zamieszczasz linki do nich.
3. Tworzysz 11 nowych pytań, na które będą musiały odpowiedzieć osoby otagowane.
4. Powiadom osoby przez ciebie wybrane ze zostały otagowane.
5. Daj taga osobom , które jeszcze go nie miały.


Zostałam otagowana przez kubekczekolady, dziękuję :)


1. Czy miałaś kiedyś wrażenie, że uzależniłaś się od zaglądania na blogi? :)
Ja nie tylko mam wrażenie, ale po prostu to wiem :) Jestem na tyle uzależniona, że zaglądam na nie kilka razy dziennie.
2. Jak długo już blogujesz?
Krótko, niecałe 3 miesiące.
3. Studiujesz, pracujesz?
Studiuję :)
4. Jaki suplement wzmacniający włosy/paznokcie mogłabyś polecić?
Mega krzem - chyba jedyny, który zadziałał na moje włosy i wzmocnił pazurki.
5. Czy olejujesz włosy, jeśli tak - ulubiony olej? ;D
Pewnie, że olejuję :p Moim ulubieńcem jest olej kokosowy Vatika, ale lubię też amlę - nadaje cudowny blask.
6. Czy Twoje otoczenie wie, że prowadzisz bloga?
Najbliższe - tak :)
7. Gdybyś mogła użyć tylko jednego kosmetyku przed wyjściem z domu, jaki by to był?
Podkład do twarzy.
8. Plany na majówkę? ;)
Pisanie pracy licencjackiej, buuu ;(
9. Szpilki czy wygodne balerinki?
Obcas musi być, ale szpilka niekoniecznie. Może raczej słupek, albo wygodny obcas do 8cm.
10. Jaki kosmetyk do włosów jest stale w Twojej łazience?
Jest to odżywka Isany z olejem babassu :) Uwielbiam.
11. Kolor lakieru, który najczęściej gości na Twoich paznokciach :)
Wydaje mi się, że odcienie różu, chociaż ostatnio moim ulubieńcem jest miętus Secret :)


Moje pytania:
1. Ulubiony sklep z kosmetykami?
2. Czy kupujesz kosmetyki przez internet? Na jakich portalach/sklepach?
3. Bazujesz na sprawdzonych metodach kosmetycznych, czy eksperymentujesz na sobie?
4. Spodnie, czy sukienka/spódnica?
5. Jaki jeden kosmetyk zabrałabyś na bezludną wyspę?
6. Oglądasz programy dotyczące urody? Jakie?
7. Najbardziej stylowa osoba publiczna?
8. Ulubione perfumy?
9. Czy wiążesz swoją przyszłość z tematyką urody?
10. Najgorszy zakup w życiu.
11. Farbujesz włosy? Jaką farbą?

Taguję:
http://www.irreplaceableeee.blogspot.com/


Oraz wszystkie dziewczyny, które mają ochotę odpowiedzieć na moje pytania :)


środa, 25 kwietnia 2012

BingoSpa - różowy szampon

Szampon, a właściwie jedwab do mycia i pielęgnacji włosów kupiłam w sklepie http://www.bingospa.eu/. Mam go już dwa miesiące, więc spokojnie mogę napisać jego recenzję. Kosmetyki tej firmy są niestety dość trudno dostępne, jeszcze nie widziałam ich w stacjonarnym sklepie, a szkoda. Choć z relacji innych blogerek wiem, że BingoSpa miewa swoje stoiska w galeriach handlowych, więc trzeba mieć oczy szeroko otwarte ;)


Źródło: http://www.bingosklep.com/jedwab-mycia-pielegnacji-wlosow-1000-bingospa-p-216.html


Opis producenta
Jedwab do mycia i pielęgnacji włosów BingoSpa zwiększa zatrzymywanie wilgoci na powierzchni włosów, poprawiając ich podatność na układanie, zapobiega elektryzowaniu się, nadaje włosom elastyczność, zdrowy wygląd oraz miękkość i jedwabisty połysk.

Skład

Szampon ma dość prosty skład, co akurat mnie ucieszyło :) Jak widać, zawiera sles (detergent, delikatniejszy niż sls) - to dla mnie również plus ze względu na przetłuszczające się włosy, hydrolizowane proteiny jedwabiu - w końcu to jedwab ;) No i niestety DMDM hydantoin - konserwant, który może uczulać, ja nie mam z tym problemu.


Opakowanie i cena
Za litr różowego płynu zapłacimy 16 zł. Uważam, że nie jest to zbyt wygórowana cena ;) Ogromna butelka może być trochę niewygodna, ale przy moim sposobie mycia włosów (trochę szamponu wlewam do pustej butelki po Barwie, dolewam ciepłej wody, wstrząsam i wylewam na głowę) nie stanowi problemu. Po odkręceniu nakrętki zobaczymy duży otwór, bez żadnego korka, który ograniczyłby wylewanie zbyt dużej ilości kosmetyku.

Konsystencja i wydajność + zapach

Szampon jest bardzo kremowy, jedwabisty, gęsty przez co niezwykle wydajny. Wystarczy naprawdę odrobina, żeby umyć całe włosy. Używam go już dwa miesiące dwa razy w tygodniu, a ubytek jest wciąż niewielki. Zapach delikatny i bardzo przyjemny, uwielbiam go :) Jest taki, hmm jedwabny - nie umiem inaczej go określić. Nie utrzymuje się na włosach zbyt długo - maksymalnie kilka godzin.

Działanie, moja ocena
Kosmetyk sprawdził się na moich włosach doskonale. Zmywa brud, tłuszcz (oleje) w sposób bardzo delikatny, nie naruszając bariery ochronnej włosa, nie przesuszając go. Nie plącze włosów - to znaczy trochę plącze, ale zdecydowanie mniej niż inne szampony z sles, zwykła odżywka załatwia sprawę. Nie wzmaga przetłuszczania skalpu, mam wrażenie, że nawet trochę ogranicza :) Po umyciu włoski są puszyste i fajnie się układają. Jakiegoś super blasku nie zauważyłam, ale nie spodziewałam się. Jedwab spełnia wszystkie warunki, które szampon spełniać powinien. Może nie gotuje, sprząta, pierze, ale jest naprawdę przyzwoity, zwłaszcza za tak śmiesznie niską cenę. Bardzo go lubię i mam zamiar wypróbować jeszcze kolagen do mycia włosów BingoSpa, zasłyszałam że działa podobnie do jedwabiu.

Jak Wam się podoba? Lubicie kosmetyki BingoSpa?

Korzystając z okazji chcę Was zaprosić na rozdanie do Irreplaceableeee http://irreplaceableeee.blogspot.com/2012/04/rozdanie.html :) Naprawdę warto, bo do zgarnięcia jest super kosmetyk, możecie także sami wybrać, co chcielibyście dostać.

piątek, 20 kwietnia 2012

Kilka nowości do przetestowania

Dostałam w swoje łapki kilka nowych kosmetyków, z czego ogromnie się cieszę, bo uwielbiam testować różności, szczególnie te do włosów :) Za jakiś czas spodziewajcie się recenzji.

1. Mydło do włosów Sesa - przybyło do mnie z allegro, na helfach zawsze widniał jego brak. Nie wiem, czy to z powodu dużego zainteresowania, czy z tego, że małą ilość sprowadzają... Naczytałam się wiele pozytywnych opinii na jego temat - głównie skusiło mnie to, że hamuje wypadanie włosów.


Dalej to kosmetyki zamówione ze strony www.bioarp.pl, którą odkryłam dzięki Eve :*

2. Mydło dziegciowe - przeznaczone do mycia skóry z trądzikiem, łojotokiem, łuszczycą.


3. Maska do włosów z drożdżami piwnymi - zapobiega wypadaniu włosów, przyspiesza porost.


Co myślicie o tych kosmetykach?

środa, 18 kwietnia 2012

Kolejny french + tagi

Kolejny french i chyba ostatni, przynajmniej na razie. Nie spodobał mi się ten sposób zdobienia paznokci - pochłania zbyt dużo czasu, którego ostatnio mi brak :/ Tym bardziej, że lakier odpryskuje mi już po dwóch dniach... 


Zasady tagu:
1) Napisz kto Cię otagował i zamieść zasady
2) Zamieść baner tagu i wymień 5 rzeczy w Twoim wyglądzie, na których punkcie masz małe obsesje;)
3) Staraj się myśleć kreatywnie i nie przepisywać odpowiedzi od innych;)
4) Krótko wyjaśnij swój wybór. Możesz także wkleić zdjęcie każdego elementu ciała.
5) Zaproś do zabawy 5 lub więcej blogerek.

Otagowała mnie Anne-Claire, dziękuję Ci :*

1. Oczywiście włosy! To jest bezwzględnie numer jeden. Marzę o długich, zdrowych, lśniących falach. Wytrwale będę dążyć do tego, aż do skutku :)
2. Paznokcie - mam z nimi trochę problemów, są słabe. Muszę o nie zadbać, bo chcę, aby były długie i mocne :)
3. Cera - niestety trądzikowa z rozszerzonymi naczynkami, więc potrzebuje specjalnej, skomplikowanej pielęgnacji, bez tego się nie obejdzie. Chciałabym, żeby była nieskazitelna ;)
4. i 5. Pośladki i ramiona - ostatnio dużo ćwiczę, aby moje ciało nabrało jędrności, szczególną uwagę zwracam na pośladki (chcę je unieść) i ramiona, które pragnę ładnie wyrzeźbić.


Zostałam otagowana przez Kubekczekolady, również dziękuję :)

O jakiej porze dnia czytasz najchętniej?
Nie ma reguły. Gdy książka mnie wciągnie potrafię czytać cały dzień i noc, ignorując wszystko wokół ;)
Gdzie czytasz?
Najczęściej w domu, czasem w tramwaju, na zajęciach (ćwiczeniach, wykładach :p)
W jakiej pozycji najchętniej czytasz?
Na siedząco, czasami na leżąco.
Jaki rodzaj książek czytasz najchętniej?
Fantasy!!! Jeszcze psychologiczne
Jaką książkę ostatnio kupiłaś/dostałaś?
Rzadko kupuję książki, ale kilka dni temu zdarzyło mi się (wyprzedaż) i kupiłam "Dawkę geniuszu" Alana Glynna, na której podstawie powstał film "Jestem Bogiem".
Co czytałaś ostatnio?
"Martwy i nieobecny" Charlaine Harris - najnowsza część serii o Sookie Stackhouse.
Co czytasz obecnie?
"Alef" Paulo Coelho.
Używasz zakładek czy zaginasz ośle rogi?
Nigdy nie zaginam rogów! Tylko zakładki, czasem zapamiętuję stronę, rozdział.
Audiobook czy książka?
Zdecydowanie książka. Jestem wzrokowcem.
Jaka jest Twoja ulubiona książka z dzieciństwa?
"Mała księżniczka" F.H. Burnett oraz "Emilka ze Srebrnego Nowiu" L.M. Montgomery.
Którą z postaci literackich cenisz najbardziej?
Hmm chyba nic nie wymyślę, nie przychodzi mi taka postać do głowy ;)

Tagi przekazuję Megalasce oraz wszystkim dziewczynom, które ich jeszcze nie robiły :) Napiszcie, a Was otaguję. Możecie zrobić oba albo wybrać sobie jeden :)

wtorek, 17 kwietnia 2012

French bez pasków

Wczoraj zmalowałam kolorowego frencha, żeby udowodnić siostrze, że da się to zrobić bez naklejania pasków :) Pewnie, że się da! Zdjęcie przedstawia moją lewą rękę. Ale prawa wyszła mi lepiej, mimo że jestem praworęczna ;) Tylko prawej nie potraktowałam brokatem. Malowałam poziomo od prawej do lewej dojeżdżając do środka i odwrotnie, łącząc linie. Dodałam trochę brokatu, żeby było ciekawiej. Całość pokryłam utwardzaczem. Moje paznokcie pozostawiają wiele do życzenia - są krótkie i cienkie. Biorę się za intensywne odżywianie, bo do wakacji chcę mieć mocne pazurki :)


Użyłam poniższych lakierów oraz utwardzacza:


Lubicie french? Ja tak średnio, chyba wolę jednolity kolor, albo wzorki - ale na to nie mam ani czasu, ani cierpliwości ;) Coraz częściej chodzi mi po głowie konad, ale to dopiero, gdy moje paznokcie będą ładniejsze.

sobota, 14 kwietnia 2012

TAG: 50 pytań do... aladrieli

Zasady:
1. Napisz od kogo otrzymałaś tag i zamieść link do bloga osoby, która Cię wyróżniła.
2. Wklej logo tagu wpisując wcześniej swój nick.
3. Odpowiedz szczerze na 50 pytań zadanych w komentarzach pod notką.
4. Nominuj dowolną ilość blogerek, o których chcesz się czegoś dowiedzieć



Sama siebie otagowałam, gdyż jestem ciekawa Waszych pytań ;) Śmiało, pytajcie pod tym postem :)

Tag przekazuję do:

Prawdziwe ukojenie dla skóry

Moja cera jest na ogół normalna - ani sucha, ani tłusta, za to trądzikowa :( W związku z tym z dużą częstotliwością stosuję peeling, maski i różne cuda, które pomagają pozbyć się tego uciążliwego problemu. Zdarza się, że trochę przesadzę i po zmyciu maski otrzymuję suchą, ściągniętą skórę z suchymi skórkami łuszczącymi się niemiłosiernie. Kiedyś myślałam, że potrzeba wiele dni, by odzyskać wcześniejszą wilgoć i sprężystość. Ale pewnego dnia trafiłam na idealną maskę, która niweluje mój "suchy" problem ze skórą.


Alterra - maska aloesowa do skóry suchej i wrażliwej


Skład



Konsystencja


Konsystencja bardzo gęsta, kremowa, aksamitna nie ma opcji, żeby kosmetyk spłynął z twarzy. Zapach delikatny, niedrażniący.


Maseczka występuje tylko w formie saszetki na dwa użycia. Cena - 3,50 zł do kupienia w rossmannie. Nakładam ją dzień po dniu i po dwóch takich użyciach moja cera odzyskuje sprężystość, gładkość i nawilżenie. Problem suchych skórek zostaje zupełnie wyeliminowany. Skóra dosłownie "wypija" kosmetyk w ciągu tych 20 minut (trzymam ją odrobinę dłużej, niż zaleca to producent). Maseczka jest moim najlepszym kołem ratunkowym, jeśli chodzi o takie sytuacje i póki co pozostanę jej wierna :)



Znacie tą maskę? Używacie?

czwartek, 12 kwietnia 2012

Program antycellulitowy

Lato zbliża się wielkimi krokami i jakoś nie marzy mi się spędzanie go biegając w rajstopach, czy długich spodniach. Dopadła mnie przypadłość większości współczesnych kobiet - znienawidzony cellulit. Myślę, że to już ostatni dzwonek, żeby podjąć walkę, by zredukować chociaż trochę to ustrojstwo. Dlatego też tydzień temu przygotowałam program antycellulitowy, który będę stosować aż do samego lata. Albo jeszcze dłużej.

Źródło: http://www.newsme.pl/czym-jest-cellulit.html


Ale najpierw trochę informacji. Jak powstaje cellulit?
Cellulit najczęściej pojawia się na udach, brzuchu, pośladkach, czyli w miejscach, gdzie znajduje się najwięcej komórek tłuszczowych, rzadziej na łydkach i ramionach. Każdy z nas rodzi się z określoną liczbą komórek tłuszczowych, jednak nie ten fakt jest najważniejszy, a predyspozycje komórek do powiększania się. Każda może zwiększyć swoje rozmiary nawet 60 razy. To właśnie w komórkach tłuszczowych magazynowany jest przez organizm tłuszcz na „czarną godzinę”, czyli okres, kiedy może być bardzo potrzebny.
Przerosłe komórki tłuszczowe naciskają na naczynia limfatyczne, z tego też powodu ograniczana jest zdolność do wydalania przez nie niepotrzebnych produktów przemiany materii, w tym toksyn i wody. Wszystkie te produkty zaczynają gromadzić się w tkankach, co prowadzi do powstawania obrzęków. Magazynowany tłuszcz układa się rurki, daleko mu do równomiernego rozłożenia w tkankach podskórnych, z kolei włókna kolagenowe rozwarstwiają się. Efektem tych wszystkich zmian jest zwiotczenie, utrata sprężystości i widoczne na pierwszy rzut oka (lub po ucisku danego obszaru skóry) pofałdowanie powierzchni skóry.

Źródło: http://www.cellulit.edu.pl/krotko-o-tym-jak-powstaje-cellulit

Źródło: http://www.uroda.fit.pl/problemy/cellulit_bez_tajemnic,2,1,0.html


Warto dodać, że cellulit nie jest domeną tylko pań z nadwagą czy otyłością.. Wiele osób z nadwagą nie ma cellulitu, a uda niektórych bardzo szczupłych pań pokrywa charakterystyczna siatka górek i dołków przez co osoby te wstydzą się odsłaniać swoje smukłe acz niekoniecznie apetyczne nogi.  To geny decydują o tym, czy nasze komórki tłuszczowe mają mniej, czy więcej receptorów wiążących tłuszcz. Rozwojowi cellulitu sprzyja siedzący tryb życia, brak ruchu i zła dieta. Ruch sprawia bowiem, że lepiej funkcjonuje układ limfatyczny i organizm szybciej pozbywa się toksyn. Źle zbilansowana dieta, bogata w duże ilości soli, tłuszczy i węglowodanów powoduje zatrzymanie w tkankach płynów, obrzęki i w końcu cellulit.

No dobra, skoro wszystko już wiemy, to co możemy zrobić, żeby faktycznie zredukować to paskudztwo? Hmmm po pierwsze musimy bardzo chcieć. Po drugie uzbroić się w cierpliwość - hodowany przez lata cellulit nie zniknie nam po tygodniu, żeby osiągnąć efekty potrzebujemy kilka miesięcy.

Mój program walki z cellulitem
1. Zdrowa dieta - bez tego się nie obejdzie. Ale co to znaczy zdrowa? Wyeliminujmy sól, biały cukier, ograniczmy tłuszcze - to wszystko lubi się z cellulitem. Za to spożywajmy więcej warzyw i owoców, pijmy dużo wody mineralnej. I tyle, nie musimy się katować żadnymi głodówkami i innymi bzdurnymi dietami.
2. Ruch - spacerujmy i ćwiczmy regularnie. Ja ćwiczę codziennie 1 - 1,5 h, wykonuję ćwiczenia typowo dedykowane wzmocnieniu mięśni ud i pośladków. Nie mam jednego zestawu, korzystam z różnych ćwiczeń, głównie z takich znalezionych w sieci. Im częściej będziemy ćwiczyć, tym wcześniej zobaczymy efekty. Ciało ujędrni się, a cellulit zredukuje.
3. Masaż gąbką. Kupiłam taką z szorstką stroną i codziennie pod prysznicem masuję miejsca dotknięte cellulitem przez kilka minut. Pobudza to krążenie, działa jak drenaż limfatyczny, przygotowuje skórę do przyjęcia kosmetyków.


4. Peeling - najlepiej kawowy lub cukrowy. Kawowy - kilka łyżeczek mielonej kawy zalewamy gorącą wodą, czekamy aż ostygnie, napar wypijamy albo odlewamy, a fusy mieszamy z żelem pod prysznic i wykonujemy peeling ciała. Cukrowy - 2 łyżki cukru mieszamy z żelem pod prysznic (opcjonalnie dodajemy łyżeczkę oliwy lub innego oleju). Taki peeling złuszcza martwy naskórek, pobudza krążenie, kofeina dodatkowo wpływa na wydalanie wody z organizmu.
5. Szczotkowanie skóry. Ułatwia wydalanie toksyn z organizmu poprzez oczyszczenie porów, poprawia napięcie skóry, złuszcza martwy naskórek, uławia przepływ chłonki. W rossmannie kupujemy szczotkę z naturalnym włosiem i szczotkujemy suche ciało kolistymi ruchami. Zaczynamy od dołu, kierując się ku górze. Ja sczotkuję nogi od kolan w górę oraz pupę i boczki. Raz dziennie.


6. Krem antycellulitowy. Jest to jedynie dodatek do kuracji, sam w sobie nie zredukuje nam cellulitu, gdyż nie ma możliwości dodarcia tak głęboko pod skórę. Stosujemy go po to, by maksymalnie ujędrnić naszą skórę. Ja używam takiego, jak na zjęciu poniżej. Ale nie polecam nic konkretnego, gdyż uważam, że wszystkie one działają podobnie. Krem dobrze jest wmasowywać po wykonanym wcześniej peelingu.

Źródło: http://wizaz.pl/kosmetyki/produkt.php?produkt=45182

7. Najważniejsze zostawiłam sobie na koniec. Masaż bańkami chińskimi. Do tej metody przekonało mnie kilka artykułów oraz filmików na YouTube. Przyrządy kupiłam w aptece za ok. 20 zł - w komplecie były 4 bańki, jednak ja używam do masażu tylko jednej. Jak to zrobić? Miejsca dotknięte cellulitem smarujemy oliwką (może być taka zwykła dla niemowląt), stawiamy bańkę i wykonujemy nią podłużne lub koliste ruchy. Polecam obejrzenie dokładnej instrukcji obsługi klik. Jestem już po 3 takich zabiegach i muszę przyznać, że nie jest to zbyt przyjemne. Trochę bolesne, trzeba uważać, żeby bańki nie przyssać za mocno, bo porobimy sobie siniaki. Czego się nie robi dla urody...



Za kilka tygodni zdam relację, czy mój plan się powiódł. 

Macie swoje sposoby na cellulit? Jak Wam się podoba mój program? Dołączycie do niego? ;)


wtorek, 10 kwietnia 2012

Słodka niespodzianka

Dzisiaj zostałam pozytywnie zaskoczona dwa razy: przez pogodę oraz przez listonosza. Przyniósł mi małą kopertę, a w niej... śliczne kremowe pudełeczko na biżuterię. Sami zobaczcie, co znalazłam wewnątrz niego.



Kolczyki na moje specjalne zamówienie wykonała bardzo sympatyczna Natajka. Znalazło się dla nich miejsce na jej blogu klik. Jestem z nich bardzo zadowolona, są cudne, starannie wykonane i naprawdę przypominają ciasteczka ;)  Dokładnie takie, jakie sobie wymarzyłam :) Dziewczyna ma prawdziwy talent, wszystkie jej prace możecie znaleźć na blogu http://natajka89.blogspot.com/. Osobiście jestem zauroczona biżuterią tego typu i na jednej parze kolczyków na pewno się nie skończy :D

Podobają się Wam? Lubicie taką biżuterię?

niedziela, 8 kwietnia 2012

TAG - Jesteś piękna!


Zasady:
- banerem jest wasze ulubione zdjęcie
-napisz kto Cie otagowal i podaj zasady
-otaguj kilka nastepnych dziewczyn
-podaj 5 rzeczy, ktore w sobie lubisz

Zostalam otagowana przez eve, za co jej dziękuję :)

Jako baner zamieszczam zdjęcie bohaterki mojego ulubionego serialu - True Blood. Jessica Hamby jest jego ozdobą - piękna wampirzyca o długich, cudnych włosach. Już nie mogę się doczekać kolejnego sezonu :)


Taguję:
http://my-red-hair.blogspot.com/
http://yesiwantyouback.blogspot.com/
http://stoprocentsoba.blogspot.com/
http://uroda-kosmetyki-opinie.blogspot.com/

Jestem wobec siebie bardzo krytyczna, dlatego nie było mi łatwo znaleźć aż tyle rzeczy, które w sobie cenię. Jednak pomyślałam nad tym trochę i w końcu zdecydowałam ;)

1. Dłonie, w szczególności dłuuugie i szczupłe palce, na które musiałam robić obrączkę na zamówienie (dziecięcy rozmiar :p)
2. Talia - choćbym nie wiem jk przytyła, nic mi nie idzie w talię, która zawsze jest mocno zarysowana.
3. Uszy - małe, delikatne i przylegające do glowy. Cóż, nie znosze odstających uszu.
4. Stopy - bardzo szczupłe i wąskie. Do tego stopnia, że nie moge nosić butów bez paska, bo je pogubię ;)
5. Oczy - zielone z żółtą plamką ;) Fajnie zmieniają kolor pod wpływem słońca. 

piątek, 6 kwietnia 2012

Wiosenne zakupy+zmiana w pielęgnacji twarzy

Kilka dni temu przyszła do mnie paczka z zsk. Bardzo się ucieszyłam, bo chciałam zacząć swój plan pielęgnacji twarzy jak najszybciej. Zobaczcie co kupiłam.


1. Kwas glikolowy. Byłam u kosmetyczki dwa razy na peelingu kwasem. Na początku stężenie wynosiło 30%, za drugim razem 50%. Moja skóra dobrze zareagowała, nie była nadmiernie podrażniona, a po tygodniu od zabiegu stała się gładsza, a pory mniej widoczne. Taki jeden zabieg kosztował 150 zł, a ja kupiłam kwas 15 ml, który wystarczy na ok. 5 zabiegów za 12 zł... Neutralizuję go zwykłym zasadowym mydłem. Myślę, że ten peeling to dobry pomocnik w walce o zdrową skórę :) Kiedyś jeszcze stosowałam peeling migdałowy, ale był zdecydowanie zbyt delikatny, nic nie robił z moja skórą..


2. Olej tamanu. Na wypryski, liszaje, zmiany alergiczne i inne niespodzianki. Doskonale goi zadrapania i wysusza krostki.


3. Oleje: konopny i z pachnotki. Przeznaczone są do pielęgnacji cery trądzikowej, przeciwdziałają powstawaniu zaskórników.


4. Ekstrakt z soku z truskawki. Ma działanie matujące, działa przeciwtrądzikowo, a także przeciwstarzeniowo.


Korzystając z tych półproduktów zrobiłam serum do twarzy, które daje dwa efekty: nawilżający oraz przeciwtrądzikowy.
1. 15 ml kwasu hialuronowego zmieszałam z 1 łyżeczką ekstraktu z soku z truskawki.
2. Dodałam 25 ml mieszanki olejów: konopnego (najwięcej), tamanu (kilka kropli), z pestek śliwki i z pachnotki.
3. Potrząsałam minutę i voila!
Serum jest trochę lepiące, ale daje fajne rezultaty - smaruję nim twarz wieczorem, a rano budzę się z nawilżoną buzią, bez nieprzyjemnych niespodzianek, a wcześniejsze wypryski są zagojone :)  Olej oddziela się od kwasu wymieszanego z ekstraktem, więc przed użyciem trzeba dobrze potrząsnąć buteleczką. Ogólnie jestem zadowolona. Trzymam je w "aptecznej" butelce 60 ml kupionej w zsk.



Nie mogłam się oprzeć i kupiłam kilka lakierów do mojej kolekcji ;)



Miałyście styczność z moimi nowymi olejami? Co myślicie o peelingach kwasami?


poniedziałek, 2 kwietnia 2012

Olejowanie olejem rycynowym

Olej rycynowy jest jednym z najbardziej powszechnych i uniwersalnych preparatów tego typu. Można go używać jako odżywkę do rzęs, paznokci, do olejowania twarzy i włosów, jako dodatku do włosowych masek.  Ja się skupiłam na włosach - kilka dni temu podgrzałam buteleczkę z olejem wkładając ją do miski z gorącą wodą i zaczęłam swój eksperyment ;) Nałożyłam olej na skalp (robiąc przedziałki) oraz na całe włosy. Aplikacja była bardzo ciężka, gdyż olej jest gęsty, toporny i ogólnie ciężki do stosowania :/ Zużyłam go dużo na taki zabieg, ok. 25 ml. Na szczęście jest dość tani, za 60 ml zapłaciłam 8 zł.


W moim przypadku nakładanie oleju na skalp daje efekt odwrotny do zamierzonego - włosy wypadają garściami :( Tak się też stało w tym przypadku... Nie wiem dlaczego tak się dzieje. Kokosowy, Khadi, rycynowy, oliwa, z pestek śliwki, z amli - jednym słowem wszystkie u mnie nasilają wypadanie. Jeśli ktoś jest w posiadaniu tajemnej wiedzy na temat mojego dziwnego przypadku, będę wdzięczna za pomoc.

Wracając do tematu, olej trzymałam 3 godziny i zmyłam szamponem alterry. Nie rozcieńczałam go, a głowę umyłam 2 razy bez szczególnego szorowania. Później oczywiście nałożyłam odżywkę. Olej zmył się bezproblemowo. Po wyschnięciu zobaczyłam efekt, który mnie pozytywnie zaskoczył :) Włoski były niezwykle wygładzone, miękkie, błyszczące i mega nawilżone :) Nawet moje puszenie trochę się zmniejszyło. W dotyku czułam ich sprężystość bez śladu suchości końcówek. Tylko błędem było nakładanie go na skalp, ponieważ wzmożyło to przetłuszczanie - po nocy nasada włosów była lekko nieświeża :/ 



Stosujecie olej rycynowy? Macie swoje sprawdzone receptury?