Pewnie jesteście ciekawe co postanowiłam w sprawie grzywki. Sprawiłam ją sobie, ale inną niż pokazywałąm Wam w poprzednim poście. Jest długa i układa się na bok, wygląda mniej więcej tak:
http://www.uroda-wdziek.pl/fryzury/fryzury-damskie/fryzur-dlugie/proste-z-grzywka-zaczesana-na-bok.html
Jest wygodna, ponieważ podczas ćwiczeń łatwo ją spiąć lub zebrać z resztą włosów do dobierańca. Chciałam wrzucić tutaj swoje zdjęcie, ale ostatni chodzę permanentnie zmęczona i kiepsko wyglądam. Nie chcę Was straszyć :p
Jak niektóre z Was wiedzą, moje włosy są wysokoporowate. Co to znaczy? Posłużę się obrazkiem.
Źródło:http://mestetyczna.pl/porowatosc-wlosow-co-warto-wiedziec/
Włosy składają się z dużej ilości łusek, które pełną funkcję ochronną - chronią przed utratą wilgoci i uszkodzeniami. W przypadku włosa porowatego łuski są bardziej rozwarte i mniej przylegające do rdzenia niż w przypadku włosa niskoporowatego. Wchłania on duże ilości wody, lecz tyle samo oddaje. Oznacza to, że włos nie ma zdolności do zatrzymywania wody, dlatego staje się suchy, łamliwy i matowy. Włosy zwiększają swoją porowatość przez szkodliwe działanie słońca, wysokiej temperatury (prostownica, lokówka), częste farbowanie chemicznymi środkami, złą pielęgnację. Takie włosy można przywrócić do stanu średnioporowatych stosując odpowiednią pielęgnację. Ale są osoby, które swoje porowate włosy zawdzięczają genom. I tu jest już niewesoło. Taką osobą jestem ja.
Moje włosomaniactwo trwa już 1,5 roku. W tym czasie dobrze poznałam swoje włosy i niestety, wnioski nie są zbyt optymistyczne. Na początku drogi, moje włosy nie były w bardzo złym stanie - sto procent naturalek, brak prostowania, suszenia, kręcenia. Ale nie mogłam ich zapuścić, ponieważ bardzo się rozdwajały i łamały. Myślałam, że to kwestia złej pielęgnacji - stosowałam kosmetyki fryzjerskie, czyli silikonowe bomby. Zmieniłam pielęgnację na bardziej świadomą (oleje, maski, nietypowe sposoby, zabezpieczanie końców), często podcinałam. I nic, nic nie pomagało, po osiągnięciu pewnej długości końce bardzo się niszczyły, porowatość nie uległa zmianie. Po obcięciu, na włosie zostaje biała kulka, która oznacza, że w niedługim czasie znów się rozdwoi :(
Przez te 1,5 roku moja pielęgnacji była bardzo intensywna, dlatego jestem zawiedziona. Jestem zła, że nic nie podziałało, ale coraz częściej zadaję sobie pytanie: czy każdy może mieć długie i zdrowe włosy? Z tego wszystkiego wynika, że nie każdy. Ja nie mogę. Obecnie włosy są mniej więcej takiej długości:
Mają sporo zniszczonych końców, najchętniej obcięłabym z 10 cm... Niektóre pasma są mega wysokoporowate (wierzchnia warstwa, włosy koło uszu, przód), a inne średnio, a nawet nisko (tych jest najmniej) - spodnia warstwa.
Jestem przybita takim obrotem sytuacji. Mam wrażenie, że jedyną korzyścią, jaką osiągnęłam to gęstsze włosy - brak wypadania i permanentny wysyp bejbików. Coraz częściej myślę o krótkiej fryzurze, bo widok połamanych, rozdwojonych końców przyprawia mnie o płacz ;(