Siemię lniane jest produktem uniwersalnym. Można je stosować wewnętrznie (sama tak robię) ze względu na zawartość wielu cennych substancji, takich jak: błonnik, wielonienasycone kwasy tłuszczowe, witaminy E, B, magnez, wapń żelazo oraz cynk. "Glutek" jest również szeroko stosowany w kosmetyce naturalnej :) Służy do nawilżania włosów, skóry, a także paznokci. O tym, jak stylizuję swoje fale na żel lniany możecie przeczytać tutaj.
"Kisiel" powstały z gotowania łyżki siemienia w szklance wody czasami wykorzystuję do pielęgnacji włosów. Dodaję do niego sklepowej (oczywiście bezsilikonowej) maski lub odżywki, czasami jakieś półprodukty (kwas hialuronowy, mleczko pszczele, D-phantenol, kroplę oleju), mieszam i nakładam na włosy. Trzymam tak pod czepkiem i ręcznikiem przez 45-60 minut. Problem pojawia się przy spłukiwaniu, ponieważ część ziarenek nie chce się "odkleić" od włosów. Takie oporne nasionka wyczesuję szczotką na mokro.
Po wyschnięciu włoski są wspaniale nawilżone, mięciutkie! Idealnie się układają, mam wrażenie, że maska z glutka wzmacnia ich skręt ;) Gdybym je wystylizowała, pewnie byłyby niezłe loki :D Są takie śliskie i mięsiste, nie oklapnięte, ale właśnie puszyste, ale o puszeniu oczywiście nie ma mowy. Błyszczą jak szalone, szkoda że na zdjęciu tego nie widać :/ Nie zauważyłam, żeby taka mikstura wpływała na przetłuszczanie. Za to ułatwia rozczesywanie i eliminuje przesusz na końcówkach - wyglądają bardzo zdrowo, nie plączą się. Magiczne ziarenka na stałe zagościły w mojej kuchni.
Miałyście styczność z siemieniem?
Jak ładnie!
OdpowiedzUsuńTeż używam siemienia, mniej-więcej tak, jak Ty (bez odzywki "sklepowej"). Stosuję je też na skórę.
wcześniej byłam negatywnie nastawiona do tego typu masek, aż wreszcie chciałam się skusić po tylu pozytywnych opiniach na blogach, ale okazało się, że prosząc tatę o zakup siemienia popełniłam błąd, bo kupił mielone :) a tego z włosów chyba bym nie wydłubała ;)
OdpowiedzUsuńOj lepiej nie próbować z mielonym :P
Usuńteż bardzo lubię mieszankę glutka i maski. I chyba masz dobre wrażenie, że wzmacnia skręt, bo odniosłam dokładnie takie same wrażenie! :) A jak Ty pijesz te ziarenka? :)
OdpowiedzUsuńZalewam je wrzątkiem, czekam aż ostygnie i piję oraz rozgryzam :)
UsuńJa robię papkę, ale bez nasionek.
OdpowiedzUsuńMoje włosy lubią to :D
PS. Zostałaś otagowana :)
http://mamswojeracje.blogspot.com/2012/11/liebster-blog-tag.html
Dzięki za taga :)
UsuńUwielbiam taką mieszankę :)
OdpowiedzUsuń:D
UsuńDla dobra włosów warto się przemóc ;)
OdpowiedzUsuńsiemie to zedecydowanie cud natury! :D
OdpowiedzUsuńUwielbiam siemię,cudownie działa na moje włosy. Przed nałożeniem zawsze odcedzam ziarenka,żeby potem nie musieć męczyć się z ich wypłukiwaniem. Bardzo podobają mi się Twoje fale! :)
OdpowiedzUsuńNie jest tak źle, one wyślizgują się z włosów ;)
Usuńplanuje zrobić sobie coś takiego;)
OdpowiedzUsuńMaska z siemienia jest jedną z moich ulubionych! A Twoje włosy wyglądają ślicznie!
OdpowiedzUsuńuwielbiam siemię ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam siemię lniane pod każdą postacią! W ogóle, natura rządzi ;) Zostałaś otagowana przeze mnie :
OdpowiedzUsuńhttp://hair-vitality.blogspot.com/2012/11/kiedy-choruje-wyroznienie-w-liebster.html
zapraszam i pozdrawiam ;)
Nominowałam Cię do Liebster Blog :)
OdpowiedzUsuńo jakie ładne:)
OdpowiedzUsuń:)
Usuń